Mario Saccomano | Shutterstock

Komar tygrysi zbliża się do Polski – czy jest się czego obawiać?

Polska Agencja Prasowa informuje, iż, „czynniki chorobotwórcze przenoszone przez komary zabijają co roku więcej osób, niż ukąszenia jadowitych pająków, węży, ataki wilków czy rekinów”. Nic zatem dziwnego, że informacje o zbliżającym się do Polski komarze tygrysim mogą powodować obawy. Tym bardziej, że niektóre rejony Polski zmagają się z prawdziwą plagą komarów – na razie tych mniej groźnych.

Komar tygrysi występuje w Azji Południowo-Wschodniej, na wyspach Oceanu Indyjskiego i Spokojnego, coraz bardziej rozprzestrzenia się jednak po świecie oraz zbliża się wielkimi krokami do Polski. W Albanii odnotowano jego obecność już w 1975 roku, we Włoszech w 1990, we Francji w 1998, a w Belgii, Grecji, Szwajcarii i Chorwacji widziany był od 2000 roku. Był też u naszych bezpośrednich sąsiadów, jednak w Czechach i Słowacji nie przetrwał zimy.

Każdego roku komary zakażają przynajmniej 500 milionów ludzi malarią. Dwa miliony chorych – w większości dzieci – umiera – mówił w rozmowie z PAP entomolog prof. Stanisław Ignatowicz.

Czy Polska powinna się obawiać komara tygrysiego?

W naszym klimacie jaja komara tygrysiego mogą zimować. W takich warunkach temperaturowych, jakie mamy obecnie, larwy rozwijają się od 5 do 10 dni, żywiąc się rozdrobnioną materią organiczną, pływającą w wodzie. Później tworzy się ruchliwa pływająca poczwarka, a po dwóch dniach pojawia się osobnik dorosły. Jak widać, rozwój jest błyskawiczny, a płodność to około tysiąca jaj na jedną samicę.

-informuje prof. Ignatowicz.

Zdaniem prof. Ignatowicza Polska nie jest przygotowana na pojawienie się gatunków, które mogłyby przenosić groźne choroby (komar tygrysi przenosi choroby, takie jak malaria, denga, wirus Zika, Japońskie zapalenie mózgu). Nie funkcjonuje w naszym kraju monitoring naukowy, brak także specjalnie przeszkolonych firm, które mogłyby zniszczyć komara tygrysiego w zarodku.

źródło: PAP