II wojna światowa – Ród Kasprzyków z Podegrodzia

Po inwazji Niemców na Belgię, Nasza Dywizja udała się na front (20.05.40r) koło Belfordu Saint-Hippolyte. Nasza Dyw. walczyła tam aż do 20-go czerwca 40r. jeszcze 3 dni po kapitulacji Francji. 20-go 06. 40r. przekroczyliśmy na rozkaz szwajcarską granicę i tam byliśmy internowani. W czasie pobytu w Szwajcarii ukończyłem 4-miesięczny kurs handlowy, a później 6-cio miesięczny kurs elektro-techniczny, a resztę czasu to pracowaliśmy przy budowie linii telefonicznej. W roku 1944 początkiem sierpnia uciekłem ze Szwajcarii (z kolegą) do Francji. Z Leverriers, kanton [region] Neuchatel – do Pontarlier. Wstąpiliśmy do “Maki” (francuscy partyzanci) i z nimi brałem udział w walkach z Niemcami koło Pontarlier. Chciałbym jedno zaznaczyć, że w czasie walki zabraliśmy kilku jeńców – ja mówiąc troszkę po niemiecku rozmawiałem z jednym z nich. Nasz dowódca oddziału żądał od jednego jeńca ażeby się udał do niemieckich linii i namówił ich żeby się poddali, więc ten Niemiec mówi, ażebym ja poszedł z nim – bo on mówił że Niemcy sobie przyrzekli że się nie poddadzą partyzantom – tylko regularnej armii. Więc ten jeniec mówi że jak mnie zobaczą w mundurze to będą myśleli, że to jest wojsko. Więc ja zarzuciłem mój „Bren-gun” [brytyjski karabin] na ramię i poszliśmy razem do niemieckich stanowisk i tam zaczęliśmy namawiać Niemców, ażeby rzucili broń i się poddali. I tak się stało po pięciu minutach ja sam jeden byłem otoczony przez jakieś 400tu Niemców. Kilku oficerów oddało mi kilka wspaniałych browingów jak „Walter” [niemiecki pistolet] ja byłem bardzo tym zachwycony, ale po kilku minutach wylecieli z lasu i zaczęli Niemców bić po twarzach, więc ja się zwróciłem do Pułkownika i on ich w tym zatrzymał.
Sformowaliśmy kolumnę i maszerowaliśmy [prowadziliśmy] jeńców do Pontarlier i ja zamykałem kolumnę na niemieckim motocyklu.
W Pontarlier dostali bardzo nieprzyjemne przyjęcie bo ci sami Niemcy tam kwaterowali jakieś parę godzin wcześniej. W Pontarlier zaczęło mi się nudzić i 29 września 44-go roku poszedłem na kwaterę komendy, otrzymałem zaświadczenie zwolnienia i udałem się do Paryża (500 km), na drugi dzień byliśmy w Paryżu (samochodem, francuski oficer nas zabrał).

W Paryżu udałem się do koszar Polskiej Misji Wojskowej z Londynu i 13 XI 1944r. przyjechałem amerykańskim statkiem wojennym do Anglii z Cherbourga [Francja] do Southampton w Anglii – zwróć Pan uwagę na datę 13 XI 1944r. – zbieg okoliczności? Z Southampton Anglicy wysłali nas pociągiem do Szkocji i tam w Arbroath koło Dundee zostałem wcielony do 4-tego Batalionu Telegraficznego 4tej Dyw. Grenadierów. Dywizja nie była jeszcze gotowa jak się wojna skończyła i ja już na front nie pojechałem.

Po ukończeniu wojny pracowałem z oficerem Pułkownikiem w demobilizacyjnym obozie w Greenock – Zachodnia Szkocja.

Jeszcze jedno chciałbym zaznaczyć, że w 1946 pojechałem do Paryża, ażeby się zdemobilizować z Polsko-Francuskiej armii. Korzystając z okazji pojechałem do Pontarlier i do granicy szwajcarskiej – tam się chciałem spotkać ze znajomą Szwajcarką, ale straż graniczna szwajcarska nie chciała mnie wpuścić bo nie miałem zezwolenia.

Więc ja się udałem do Konsula Szwajcarskiego w Pontarlier i on na drugi dzień mnie zabrał pociągiem pod własną opieką przez granicę i już przyrzekłem że wieczorem wrócę i on mnie z powrotem zabierze do Francji. Więc ja zobaczyłem się ze znajomą i zabrałem kilka moich rzeczy, które u niej zostawiłem i wieczorem wróciłem z konsulem do Francji – a później Paryż i Londyn.

W roku 1947 w czerwcu przyjechałem do Londynu już zdemobilizowany i zacząłem szukać pracy. Znalazłem pracę – i żonę Angielkę i jakoś się daje radę. Mamy ładną córeczkę i spodziewamy się drugiego potomka.

Ja się może dużo zmieniłem i może teraz inaczej myślę niż 26 lat temu, ale Polska mi się bardzo podobała jak tam byłem w zeszłym roku i jak tylko będę miał kiedyś okazję przyjechać to bardzo chętnie chciałbym Pana zobaczyć.

Z poważaniem
M. Kasprzyk

P.S O ile chodzi o innych z Podegrodzia to jest Bronisław Wesołowski, kontaktu nie mam.
F. Czernkowski walczył w Tobruku w Karpackiej Brygadzie, pojechał po wojnie do Tasmanii.
Ś.P Janek Konstanty był w 1-wszej Pancernej Dywizji.

Materiał zdjęciowy przygotował Zygmunt Latka  z Podegrodzia wraz ze swoimi dziećmi Marysią i Łukaszem
video: LGD Partnerstwo Dla Ziemi Sądeckiej
pomoc w opracowaniu listu M. Kasprzyka: Anna Klimczak 

« Poprzednia strona